Edi53

podróże i wspomnienia    


Krosno n/Wisłokiem

Drogami młodości

W Krośnie byłem na koloniach letnich w latach sześćdziesiątych /XX w./. Byłem uczniem wtedy szkoły podstawowej /jednak z tego okresu nie mam żadnych zdjęć, przypominam sobie jednak pewne zdarzenia z kolonii, miejsca wycieczek /np. Przątki, Żarnowiec/, M. Konopnicka, Bóbrka — skansen naftowy, lotnisko — gra w piłkę/.

Potem byłem w Krośnie w latach szkoły średniej, szedłem alejkami ze znajomymi do Żarnowca — był to czas szukania tej jedynej — dziewczyny z mych marzeń. Może dziś zapomnieli już o mnie – ja jednak nie zapomniałem tamtych chwil – pamiętam dobrze tamten czas, tamte dni. Świeciło słońce, padał deszcz, pod butami skrzypiał mróz — myśmy na to nie zwracali uwagi — tacy byliśmy zapatrzeni w siebie i szczęśliwi.

Dziś dzień zaczął się pechowo /wracam po klucz do piwnicy, by ją zamknąć, dwa razy spotkałem już osobiście w piwnicy złodzieja/. Rozkład jazdy PKS właśnie wczoraj został zmieniony — i bądź tu mądry.

W podróży towarzyszy mi dziewczyna — jedzie do Krosna zdawać jakiś egzamin na wyższej uczelni /dzisiaj wszyscy zdają gdzieś egzaminy –  turystyka, pedagogika itp./


Krosno n/Wisłokiem – z daleka dostrzegam na horyzoncie ruiny zamku, bardziej na prawo nad lasem sylwetki „Prządek” /skalnych ostańców/ - w tle wieża TV.

Nie wiem, w którą stronę się wybiorę, co z noclegiem? Zdaję się na łut szczęścia i jakoś to będzie. Trudności wyzwolą energię. To jest mój cel.

Zielonym szlakiem udaję się w kierunku Odrzykonia /zamku Kamieniec/. Wysoka trawa niekoszona /za miastem – w ogóle nieciekawie – można było ten trud sobie darować.

Dopiero od ulicy Leszczyńskiej warto dalej pójść. Obok drogi bardzo ciekawa Droga Krzyżowa - bloki kamienia z numerami stacji Męki Pańskiej, u ich podnóża tabliczki

z nazwiskami i danymi fundatorów. Całość liczy 4 kilometry, ja szedłem od stacji nr 9 do krzyża i dalej aż do stacji nr 14 /skała „Lourdes”/

 

Zaczyna się Czarnorzecko—Strzyżowski Park Krajobrazowy.

Kościółek pw. św. Pelczara /wotum 2000 r./. Piękny widok na ogromne ruiny zamku „Kamieniec”. Mieszkał tutaj Fredro, Baliut-Balassi/ poeta węgierski/.

Zamek słynny i opisany w „Zemście” Fredry ze sporu między jego właścicielami //rodziną Skotnickich i Firlejów /średni zamek//

Jak słyszę, nadal trwa spór, tym razem o to, do której wsi należy, gdyż leży na granicy Odrzykonia i Korczyny.

 

Wchodzę na teren zamku, ogromne bryły ruin robią wrażenie, stoi pomnik T. Kościuszki
//można pożyczyć stroje, hełm - z epoki, by zobaczyć, jak w tym by się wyglądało — ja jednak nie skorzystałem.

Robię zdjęcia, przedzieram się przez krzaki, idę wąskimi ścieżkami, by zobaczyć zamek
z wszystkich stron.

Wrażenie robią duże ostańce skalne o fantazyjnych kształtach /nazwy mówią za siebie - Krowia Turnia, Bąbel itp./ i te, na których zbudowany jest zamek lub które są obok na zewnątrz.

Ciekawa jest skała „Echo Loudres” /zarazem 14 stacja drogi krzyżowej/.

 




Spoglądam na zamek, okolicę, nad lasem widzę odległe figury skał „Prządek”. Według legendy to zaczarowane przątki /tkaczki/, zamienione w kamień, gdyż pracowały w niedzielę.

Koło potoku „Marcinek” /gdzieś tutaj był kurhan, grodzisko/ docieram do skał.

Malownicze, potężne, duże - wędruję między nimi, wspinam się na niektóre. Właśnie trwa sesja zdjęciowa ślubna na tle tych skał /tutaj taki obyczaj/.

Nie decyduję się na dalszą wędrówkę do wieży TV — wracam do Krosna autobusem przez Korczynę.

Krosno n/Wisłokiem - piękne miasto, podobno tutaj żyje się najlepiej w Polsce, bezrobocie najmniejsze /5 %/, chociaż zarobki zwykłych pracowników niskie. Przynajmniej jest praca i to też jest ważne.

Nie poznaję tego miasta, jest piękne, tak zmieniło się przez ten czas. Rynek - przy fontannie bawią się dzieci. Nocleg będę miał w Oratorium ”Twój dom” /tanio/.

Rozpakowuję się - idę na miasto coś zjeść, kupić – przez okno widzę grających w piłkę do późnej nocy.

Dopiero nazajutrz przekonam się, jak piękną pracę wykonują ludzie tu zatrudnieni. Idąc oddać klucze z pokoju, zastaję kierownika /okazuje się nim być ksiądz/ - wczoraj był po cywilnemu, gdy zamawiałem pokój i stąd to moje zdziwieni . Pojawiają się dzieci i młodzież na zajęcia w kółkach. I chociaż to już czas wakacji, tutaj wrze „jak w ulu”. I warto wesprzeć to Oratorium za tę pracę /trud/, nawet tak jak ja wynajmując pokój /pieniądze się tutaj nie zmarnują/.

Nazajutrz wszystko się do mnie uśmiecha, słońce, ludzie jacyś życzliwi.

Wstępuję do kościoła pw. Podwyższenia Krzyża /akurat trwa moment przeistoczenia/ u ojców kapucynów.

Kościół pw. Nawiedzenia N.M.P. u franciszkanów z obrazem Matki Bożej Murkowej /podobno ocaliła miasto od żołnierzy Rakoczego. RYNEK – FARA - kościół parafialny.

Chcę dotrzeć do miejsc związanych z mym losem, a więc okolice Polanki /ulice Chrobrego, Szklarska, Kryształowa. Zaniedbany pałacyk /były dom kultury/, obok przedszkole.

 

Piękne domy, chcę zobaczyć cała dzielnicę i po chwili czas w dalszą drogę.

Drogą, którą id , my kiedyś szliśmy we dwoje - chociaż była to kiedyś zacieniona drzewami alejka.

Wtedy jednak czas inaczej „płynął”, uciekał, czy w ogóle ktoś na to zwracał uwagę, patrzył na zegarek. To jest taki paradoks czasu /względność/ - te same godziny na zegarze, a różnie płyną w różnych okolicznościach /zbyt szybko lub zbyt wolno/. Nad rzeką Jasiołką kąpiące osoby, w oddali dostrzegam most i zaraz za mostem ogród.

Nie poznaję – domyślam się jednak, że jest to dworek M. Konopnickiej i park /3,5 ha/ ufundowany poetce przez naród polski.

Pomnik poetki, piękny park /każde drzewo inne, inny gatunek i rodzaj/.
Przez pokoje dworku oprowadza mnie miła przewodniczka i chociaż jestem sam - oprócz wiadomości, które przekazuje wycieczkom - dodaje kilka ciekawostek. Zaskakuje mnie – a to bardzo cenię.

Interesują mnie sprawy, rzeczy mniej znane, tajemnicze. Jest kompetentna w tym, co robi. Wędruję przez park /staw, przewrócone drzewo /urwany konar/, obelisk/ .

 







Obok parku szkoła im. M. Konopnickiej.

Do czasu odjazdu wędruję obok rzeki /Jasiołki/, chcę zobaczyć kościół parafialny.

Nie decyduję się jechać dziś do Dukli – wracam do domu /przygodny kierowca/.

Spacer po mieście koło hal /sportowej, targowej/, basenu i przez Rynek do dworca.

W domu nie zastaję bratowej, chociaż miała pozostać do niedzieli. Nagle wyjechała - coś ją zmusiło do wyjazdu. Domownicy bez niej nie mogą żyć – widocznie...




This template downloaded form free website templates