Edi53

podróże i wspomnienia    


Polskie pustynie – Szlak Orlich Gniazd - OGRODZIENIEC

/ od Bukowna do Krakowa/

Choć od wielu, wielu lat marzę o wyjeździe nad morze, by znów pospacerować jego brzegiem, poczuć piasek pod nogami, powiew morskiej bryzy, przesyconej jodem, to jednak wciąż nie mam na to czasu czy pieniędzy...

Postanowiłem więc zastąpić ten wyjazd innym gdzieś bliżej, do miejsca, które też mogłoby być ciekawe i kryć wiele tajemnic.

O Pustyni Błędowskiej, zamkach Jury Krakowsko–Częstochowskiej wiele słyszałem czy uczyłem się w szkole – jednak dopiero poznanie osoby z tamtych stron wymusiło na mnie, bym tam pojechał - spotkał się z rodziną znajomych – a przy okazji poznał tamte strony.

W planie miałem wyjazd do Olkusza /więc zamek RABSZTYN/, przejście PUSTYNIĄ STARCZYNOWSKĄ, spotkanie ze znajomą w BUKOWNIE, a następnie dotarcie
i przejście wzdłuż PUSTYNII BŁĘDOWSKIEJ – na koniec zaś wyjazd do Ogrodzieńca, gdzie znajduje się największy zamek Jury.

Dzień pierwszy

Doskonale zdawałem sobie sprawę, że nie zawsze wszystko się spełni, los bywa jak zwykle przewrotny – a może coś pozna się ciekawego - innego, nieplanowanego?

Ten wyjazd obfitował w wiele niespodzianek od samego początku. I było ich coraz więcej.

Już na dworcu PKS okazało się, że autobus nie zawiezie mnie do OLKUSZA /dzień wcześniej zmieniono rozkład i go już nie ma/, został pociąg i bus – z którego skorzystałem i po 3 godzinach znalazłem się w OLKUSZU.

OLKUSZ słynie z FABRYKI NACZYŃ EMALIOWANYCH /ma je każdy w swojej kuchni/.

Wydobywa tutaj się także ołów, cynk z domieszkami srebra /są tu liczne kopalnie
i huty je przetwarzające/.









Miasto wita mnie pomnikiem RYCERZA w bramie ulicy z XIV wieku i całkowitym bałaganem na RYNKU, na którym trwa remont nawierzchni /wykopy/.

Z internetu dowiedziałem się, że stąd ma prowadzić żółty szlak przez PUSTYNIĘ STARCZYNOWSKĄ do miasta BUKOWNO – gdzie mam zamówiony nocleg.

NIESTETY – NIKT!!! z pytanych ludzi na Rynku nie może mi wskazać jego początku.

I nie pytałem zwykłych przechodniów, lecz sprzedawców ze sklepów, urzędników
z Urzędu Miasta, listonosza i o dziwo – nikt mi go nie wskazał – co w innych miejscowościach raczej się nie zdarza.

Zwiedzam więc kościół parafialny.

Zwracam jednak uwagę na zatarty ślad na drzewie /może nie jest on w ogóle używany, popularny???/.

RUSZAM W NIEZNANE - może to jest to?

Ulicą w dół – z boku fragment murów obronnych miasta /świeżo wyremontowanych/.

Dopiero ktoś potwierdza mi, że idę dobrze i że dziś droga przez pustynię to już „tylko droga przez las...”

I znów problem /brak znaków, strzałek kierujących w las, gdzie trzeba skręcić
z szosy - chyba moje wyczucie kieruje mnie na leśną drogę – TAK, TO JEST TO /są znaki żółte na drzewach – dobrze idę/.

PUSTYNIA STARCZYNOWSKA, jak się okazuje, jest w dzisiejszych czasach pokryta lasem. Choć głębokość piasku zalega do 40-60 metrów w głąb, to jednak ze względu na zawiewanie piasku /burze piaskowe/ postanowiono ją zalesić.

I dziś idę jakby zwykłą drogą przez las. Tylko od czasu do czasu otwiera się widok na jakiś obszar odsłonięty - pełen piasku i pojedynczej roślinności.

 

Szlak liczy około 10 kilometrów przez pustynię. Spotkałem na tej drodze tylko jedną osobę, idącego „przez las” chodziarza, który szedł tam i z powrotem. Zobaczyłem też kapliczkę w pobliżu miasteczka.

BUKOWNO - liczy około 12 tysięcy mieszkańców, ciche, spokojne, jakby czas zatrzymał się w miejscu. Znajduje się tu duży kombinat Górniczo–Hutniczy „BOLESŁAW” przerabiający miejscowe surowce /cynk, ołów/.

Największa w POLSCE odkrywkowa KOPALNIA PIASKU – wykorzystywanego do zasypywania nieczynnych wyrobisk w kopalniach.

 

















Pierwsze wrażenie znów niemiłe – dworzec jak w większości miast Polski dawno nieremontowany /choć czynny!/.

Niestety w barze dworcowym nie wiedzą jak skierować mnie do Domu Turysty – mówią, że nie ma nic takiego /pracują - „więc skąd mogą wiedzieć?”, jakby to im
w tym przeszkadzało?/. W pobliskim sklepie także - lepiej zdać się na siebie i może się uda?

Jest jednak plan miasteczka na budynku dworca – przechodzę pod torami kolejowymi tunelem i jest ulica, która ma mnie zaprowadzić do hotelu.

Po drodze – pomnik i mała fontanna.

Zwraca uwagę duży jak na tak małe miasteczko stadion sportowy.

W końcu docieram do hotelu – rozpakowuję się i dzwonię, że jestem.

Umawiam się na godzinę 16.00.

Postanawiam poznać najpierw to miasteczko samodzielnie – by mieć pojęcie, gdzie jestem.

W kościele nabożeństwo pogrzebowe / tablica ku czci poległego w IRAKU/,
jeszcze parę budynków /bloków/ i wracam.

Już czas - idę na spotkanie.

Miła atmosfera, mili ludzie, o wielkich zdolnościach artystycznych - rozmowa prawie o wszystkim, szczególnie o tutejszych stronach, dzieciach i czas się pożegnać.

Wracam brzegiem rzeki SZTOŁA – ma ona niepowtarzalną barwę ze względu na wypłukiwanie tutejszych skał. Podobno są i ryby i można nawet spłynąć kajakiem??? /jest opis w internecie takiego spływu/.

Wieczorem jeszcze przejdę się poza miasto - koło fabryki, a wrócę przez centrum miasteczka.

DOM KULTURY, URZĄD MIASTA itp. Czysto, porządnie - zwraca uwagę duża ilość kamer monitorujących wszystko. Na ulicach pustawo.

Na dziś to już koniec. Idę spać.

 

Dzień drugi

Znów jestem w Olkuszu, zastanawiając się, co dalej – zamek Rabsztyn, czy też wędrówka na Pustynię Błędowską.

Jak się okazuje, nie ma żadnego połączenia z Olkusza do Ogrodzieńca - tylko jak radzi kierowca busa – trzeba jechać busem do KWAŚNIOWA i stąd szlakiem do zamku.

Turysta bez swojego samochodu ma dziś niewesołe czasy.

Wybieram Pustynię!

Jadę busem do miejscowości KLUCZE – by stąd wyruszyć do m. BŁĘDÓW czyli około 10 kilometrów, przez całą jej długość /szerokość wynosi około 4-5 kilometrów, głębokość zalegania piasku 18 metrów /nawet do 45 m./

PUSTYNIA BŁĘDOWSKA

Udaję się na wzniesienie ROSOCHATKA, skąd roztacza się wspaniały widok na całą powierzchnię pustyni.

Lecz zamiast piasków pustyni czyli milionów ton piasku widzę tylko... całą powierzchnię pokrytą lasem...

Jak okiem sięgnąć - wszędzie las. Widzę w dali kominy Fabryk BUKOWNA, OLKUSZA, HUTY KATOWICE, wieże kościoła w Błędowie.

Cóż, schodzę jakimś szlakiem na dół - las, po prawej stronie - ostańce wapienne, jakiś staw.

Para młodych ludzi z dzieckiem doradza, by odszukać główny żółty szlak, iść naprzód drogą piaszczystą i naprzeciwko wieży na Rosochatce powinienem ten szlak odszukać.

Szukam bezskutecznie.

 









PUSTYNIA BŁĘDOWSKA jest porośnięta gęstym lasem, tylko poprzecinanym wieloma drogami piaszczystymi /jak na plaży/, pełno jest piasku drobnoziarnistego.

Jest gorący dzień, upał, przeszedłem już kilka kilometrów, jestem osłabiony wędrówką.

Rezygnuję - wracam do m. Klucze, by zastanowić się, czy wrócić do OLKUSZA /RABSZTYN?/ czy też udać się do m. CHECHŁO i z tamtej strony spróbować przejść pustynię.

Wielokrotnie zmieniam przystanki, zamiary, by w końcu busem dojechać do miejscowości RODAKI i stamtąd dojść do zamku w PODZAMCZU k. OGRODZIEŃCA szlakiem turystycznym.

Wysiadam koło kościoła w m. Rodaki /koniec trasy busa/ i przez m. ŻELAZKO dochodzę do zamku.

Już w drodze zaczyna padać drobny deszcz /trzeba założyć płaszcz przeciwdeszczowy/.

W lesie podjadam smaczne leśne poziomki – smakują wyśmienicie /a gdyby jeszcze  były ze śmietaną? :)/

Z daleka widzę ogrom i piękno zamku OGRODZIENIEC w m. PODZAMCZE.

 

Niestety jakby na złość - okazuje się, że nie będzie łatwo znaleźć nocleg – jest sezon, z czego nie zdawałem sobie sprawy wcześniej. I jeszcze do tego zaczyna padać i to obficie.

Trudno o czymś innym myśleć - jak nie o jakimś suchym miejscu.

Dostałem nocleg w hotelu „BONER” w pobliżu zamku.

Moje szczęście nie zna granic. Rozpakowuję się, kąpie - coś trzeba też zjeść, zrobić zakupy, napić się ciepłej kawy itp.

 

Gdy deszcz jakby przestaje - wybieram się w kierunku zamku - przecież dla niego tutaj się zjawiłem. Uderza swoim ogromem, pięknem. Znakomicie wpisany
w znajdujące się tutaj skały /ostańce/.

Na początek postanowiłem zwiedzić PARK MINIATUR ZAMKÓW JURY KRAKOWSKO-CZĘSTOCHOWSKIEJ. Są tam miniatury zamków Jury, maszyn oblężniczych i miotających.

Jest plac zabaw dla dzieci.

WARTO poświęcić chwile, by to wszystko zobaczyć.

 











ZAMEK OGRODZIENIEC swoje najlepsze czasy miał, gdy był we władaniu rodziny BONERÓW /byli bankierami królów/.

Ciekawa jest też historia związana z pobytem Stanisława Warszyckiego – wielkiego okrutnika.

Zamek został splądrowany przez wojska szwedzkie. Opuszczony został w 1810 r. przez Rodzinę MIEROSZEWSKICH.

 



















Wieczorem jeszcze pójdę do obozu warownego na górze BIRÓW, gdzie zrekonstruowano drewniany gród.

Po drodze widzę trwającą właśnie mszę świętą przy skale, na której pojawiła się MATKA BOSKA, gdy ostatni właściciel zamku sprzedał go Żydowi i jej obraz musiał opuścić zamkową kaplicę.

Tutaj się pojawiała /MATKA BOSKA SKAŁKOWA/ gromadząc jednorazowo za każdym razem ponad 3000 ludzi.

Jeszcze zwiedzam miasteczko, widzę budujący się olbrzymi kompleks w pobliżu zamku i na dziś może dość wrażeń.

Dzień trzeci - od rana pada deszcz. Miałem w zamiarze wrócić do Olkusza, by zrealizować powzięte plany.

Niestety – ani z OGRODZIEŃCA, ani z ZAWIERCIA nie ma żadnego /żadnego!/ połączenia do OLKUSZA.

Pozostało mi tylko wracać do domu.

Jest jeden tylko autobus i to daleką okrężną drogą /przez PILICE /MIECHÓW// do KRAKOWA.

 

KRAKÓW

Mimo tego, że mam bezpośrednie połączenie, dalej postanawiam pozostać w tym królewskim mieście, pójść na RYNEK, przespacerować się ulicą Floriańską i Szpitalną. Zasiadam nad kuflem piwa na Rynku, by obserwować toczące tutaj się życie. Patrzę na rzeźby MINTORAJA /głowy/, gdzie bawią się dzieci, słucham muzyki, idę Sukiennicami.

Czas wracać do domu.

Może kiedyś znów wrócę??? /do OLKUSZA w tamte strony/, by dokończyć tę przerwaną podróż - pozostał zamek w RABSZTYNIE, przejście PUSTYNI BŁĘDOWSKIEJ /Z CHECHŁA lub KLUCZ do BŁĘDOWA/.

Czy tylko mi życia starczy i wytrwałości???

Los bywa przewrotny - a może znów coś innego wypadnie???

Zapraszam do obejrzenia zdjęć z wyprawy:

http://www.fototrip.pl/galeria,2610.html




This template downloaded form free website templates