Edi53

podróże i wspomnienia    



Czy wszystkie drogi prowadzą do Limanowej?

/Żegocina, Pasierbiec, Łososina Górna, Limanowa, Nowy Sącz/

 

Podczas tej wędrówki zamierzam odwiedzić wujka księdza w Pasierbcu, który jako rezydent sprawuje tam swoje kapłańskie posłannictwo; pójść śladami znajomej z Limanowej, odwiedzić ponownie strony Beskidu Wyspowego.

Wysiadam z busa w Żegocinie /poprzednio ze względu na brak bezpośredniego połączenia między Bochnią a Limanową tutaj musiałem się przesiąść na autobus Kraków – Limanowa/.




Miejscowość zwraca uwagę czystością wokół budynków, drogi.
Oglądam duży budynek Urzędu Gminy /akurat zegar wskazuje godzinę 7.50/.
Tym razem wstąpię na chwilę do parafialnego kościoła pw. św. Mikołaja – zanim wyruszę żółtym szlakiem w kierunku „Kamionnej” i Pasierbca.
Powoli drogą pnę się do góry obok pięknych nowo powstałych dużych willi.

Odwracam głowę – by przez chwilę podziwiać piękne widoki wokół beskidzkiej ziemi.
W dolinie pozostała za mną ŻEGOCINA.

 

Szlak prowadzi drogą przez las – cisza, spokój - człowiek ma czas na rozmyślenia.
Spotykam małżeństwo z Krakowa – ucinamy sobie pogawędkę.
Jem skromny posiłek – chwila odpoczynku dobrze mi zrobi.
Jestem przy wyciągu krzesełkowym na górze KAMIONNEJ /801 m npm/.

Latem nieczynny – na dole widzę dolną stację wyciągu – panoramę okolicy.

 

Za kilkanaście minut - PASIERBSKA GÓRA /764mnpm/.
Skręcam w lewo odchodząc od szlaku na Tymbark.
Nareszcie wychodzę z lasu na otwartą przestrzeń.
Widok Tatr w oddali wzrusza mnie...

 

 

Przy zabudowaniach gospodarskich ktoś „łamie” kamień - piaskowiec na płaty - inny ładuje na ciężarówkę.

Przy drodze spotykam liczne kapliczki na drzewach z rzeźbą bądź obrazem świętych.

  

PASIERBIEC

Trudno z tej strony dostrzec charakterystyczną w kształcie litery M sylwetkę kościoła pw. Matki Bożej Pocieszenia.

 

 

Za to zwraca uwagę materiał, z którego wykonano otoczenie wokół kościoła – grube płyty piaskowca...

 

 

Wszędzie wre praca, coś się buduje, poprawia, ulepsza.
Na zewnętrznym placu dostrzegam Ołtarz polowy obok Groty Ocalenia.

 

 

Wchodząc na teren kościelny pytam o wujka księdza rezydenta.

Ma za parę minut odprawić nabożeństwo – spowiada.

Wchodzę do kościoła – czysto, schludnie – wujek zaskoczony moim tutaj pobytem – w tym miejscu i czasie... Mamy czas tylko wymienić pozdrowienia - obowiązki wzywają.

Sanktuarium pw. Matki Bożej Pocieszenia przyjmuje rzesze pielgrzymów /obok jest do ich dyspozycji DOM PIELGRZYMA/.

 

Ja jednak wychodzę na zewnątrz – chcę pójść DROGĄ KRZYŻOWĄ.

Rzeźby Drogi Krzyżowej są nietypowe np. w niesieniu Krzyża Chrystusowego pomaga Papież Jan Paweł II, czy też ks. Popiełuszko jest na następnej.

 

 

Olbrzymie wrażenie robi na mnie Golgota - gdzie pod Krzyżem stoją obydwie MARIE i... JA.

Czas może wrócić do kościoła. Zwiedzam jeszcze stary zabytkowy kościół.

Nagle na schodach kościoła spotykam księdza rezydenta – cieszy się wraz ze mną ze spotkania. Akurat wyszedł po odprawieniu Mszy św.
Zaprasza na chwilę rozmowy do siebie na plebanię.
Cieszy się, że ktoś z rodziny odwiedza miejsca aż tak daleko położone od swoich rodzinnych stron – i to idąc pieszo.
/Nie bałeś się iść przez las? samotnie? itp. pyta/
Wszystko, co dobre, kończy się. Ja jednak wzmocniony kawą i ciastem podejmuję dalszą wędrówkę.

 




 

Wzruszony opuszczam teren kościelny idąc w kierunku Łososiny.
Obok drogi Kamieniołom – z którego brany jest piaskowiec na potrzeby parafii.
Okazały budynek Szkoły Podstawowej.

Już opuszczając miejscowość dostrzegam urok tego miejsca /gęsta zabudowa wokół kościoła /wśród pięknej przyrody i luźnej zabudowy//.
Powietrze przesycone zapachem aronii, którą tutaj uprawiają na potrzeby Tymbarku.
Z prawej strony Kamieniołom, z którego jest brany kamień na potrzeby budowy otoczenia kościoła.

 

ŁOSOSINA GÓRNA – po roku znów jestem koło zabytkowego drewnianego kościoła pw. WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH.

Mnie podoba się szczególnie to, że w parku koło kościoła ustawiono dwie armaty niedaleko pomnika Sybiraków.

 

Czas pieszej wędrówki dobiegł końca, trzeba wsiąść do busa, by dostać się do Limanowej.

 

LIMANOWA

Po raz kolejny jestem w tym mieście.

Ostatnim razem Rynek był w remoncie – dziś zwraca uwagę przezroczystym obiektem /Centrum Informacji Turystycznej – nieczynnym jeszcze/.

 

 

Bazylika pw. Matki Bożej Bolesnej – to tutaj pielgrzymują pielgrzymi, by powierzyć swoje troski i żale, znaleźć pociechę w nieszczęściu.
Nad miastem góruje KRZYŻ MILENIJNY /nocą pięknie oświetlony/.
Nocleg kolejny raz w „MISIU” k. dawnego dworca PKP.
Czas się rozpakować, wykąpać, przebrać. Coś zjeść.

Jest jeszcze trochę czasu do wieczora – może pójdę odszukać ulicę POLNĄ.

Przechodzę obok przedszkola, budynku Straży Pożarnej.

 

Jest na samym końcu miasta ulica POLNA, której szukałem.
Zajdę nią i Kruczkowskiego pod sam KRZYŻ MILENIJNY.
Zieleń, spokój, cisza /jakiś park? może stary dwór?/, nowe budynki.
Na zakręcie drogi piwo /dobre na upał/, obok potoku sklepik.

 

 

Dostrzegam nad lasem KRZYŻ.

 

Spoglądając w kierunku miasta dostrzegam piękne widoki miasta i gór Beskidu Wyspowego.
Zaczyna się DROGA KRZYŻOWA – nowo wybudowane kapliczki zaprowadzą mnie na miejsce.

KRZYŻ MILENIJNY – to tutaj zdążają pielgrzymi, turyści, spacerowicze itp.

 

Wmurowano na nim KAMIEŃ Z GOLGOTY.

 

Z podestu Krzyża podziwiam widoki – panoramy okolicy – robię zdjęcia.

Czas wracać do miasta.

Jeszcze majówka i msza w Bazylice, obiad w „ŚWIERKOWEJ” na rynku i czas spać. Dość wrażeń na jeden dzień. Zobaczymy, co przyniesie kolejny dzień.

Nazajutrz – NIEDZIELA.

Mam zamiar pójść ulicą LEŚNĄ do Krzyża, by odszukać STARY KRZYŻ - a może potem pójść szlakiem do następnej miejscowości odszukać /o ile są?/ stare wiatraki.

Idąc ulicą Leśną zabieram parę kamyków /taki tutaj zwyczaj/.

Przy kapliczce

 

Wyrzucę je na olbrzymi już stos kamieni różnej wielkości – czuję jakbym zrzucał
z siebie ciężar swoich win.

W kierunku TYMBARKU widzę góry we mgle – cudowny widok.

 

Pot zalewa mi czoło – wycieram ręcznikiem – żar leje się z nieba, jest ciepło. Trochę błądząc żółtym okrężnym szlakiem, wreszcie zauważam długą drabinę opartą na drzewie.

Jest i Krzyż – postawiony przed wybudowaniem Milenijnego.

 

 

Wracam do miejsca, skąd wyruszyłem - by przejść niebieskim szlakiem.

Niestety zaczyna padać deszcz – zanosi się na dłuższy- wracam do miasta na dworzec.

Nie ma żadnych autobusów PKS w żadnym kierunku /niedziela/.
Choć wykupiłem bilet busem do Żegociny, przesiadam się na bus do Nowego Sącza. Będzie szybciej i pewniej.
W Nowym Sączu jestem niedługo.
Przy dworcu PKP zwraca moją uwagę pomnik KOLEJARZA zdążającego do pracy.
Jakiś żartowniś położył na jego teczce butelkę.

 

 

 

Jeszcze robię zdjęcie lokomotywie stojącej obok dworca dla upamiętnienia otwarcia linii kolejowej.

 

Na ścianie budynku, który mijam idąc główną ulicą, widzę olbrzymie malowidło promujące KARPATY.

 

Koło dworca PKS w kawiarence czeka mnie kawa – coś zjeść też trzeba.

Wracam do pociągu - by wrócić już do domu. Cały czas pada deszcz.
W Tarnowie pomagam wynieść bagaż – cały mokry. Nie wszystko udało mi się zrealizować co miałem w planie. Ironia LOSU? być może... I wreszcie...

DOM

 




This template downloaded form free website templates