Wyruszam
z Wapiennego
z synem brata - Marcinem. Pasja moja stała się po części i jego.
W planach
mamy dotarcie aż do Magury Wątkowskiej. Czy się uda?
Wspinając
się leśną
drogą na Ferdel (648), napotykamy na drodze drewniany krzyż. Po drodze
obserwujemy również duże mrowiska, małe kamienie narzutowe,
wyrastające z
ziemi.
Na
leśnej
polanie jemy śniadanie.
Zauważamy
dużo
źródeł, które później stają się
strumykami, potokami i rzekami.
Po prawie 2,5 godz. wyprawie napotykamy tabliczkę Kornuty "Rezerwat Przyrody". Dowiadujemy się, że skały zbudowane są z piaskowca magburskiego. Coś podobnego do "Skamieniałego Miasteczka" z Ciężkowic, są tu bardzo duże bloki skalne, nawisy skalne, wziery, jamy. Jaskini jakoś nie udało nam się odnaleźć.
Co
dziwne było to przez cały czas
wędrówki lasem czy też w Kornutach. Nie było
owadów, które z reguły tną
człowieka w lesie. Przerażająca cisza. Nie słychać szumu drzew,
świergotu ptaków,
dzięcioła, sowy czy nawet ludzi, pracujących gdzieś w lesie lub
dalej...
Jedynie o godzinie 12.00 dobiegł nas odgłos dzwonów na Anioł
Pański z odległego
kościoła.
Po
przejściu polany,
przygotowanej na ognisko, dotarliśmy do szczytu Magury Wątkowej (846).
Tymi
samymi drogami wędrował
w roku 1953 nasz papież Jan Paweł II (wtedy Karol Wojtyła),
którego tutaj
znajduje się pomnik wraz z pamiątkową tablicą. Wpisaliśmy się do
pamiątkowego
zeszytu, podając również temperaturę tego dnia, a było
akurat 10 stopni. Na
wzgórzu znajduje się też deszczochron drewniany,
który ma służyć podróżnym w
razie, gdy zastanie ich deszcz. Zaczęliśmy szukać schroniska na noc
czyli trasa
na Bartne do Bacówki. Po drodze porozmawialiśmy z drwalami z
Szymbarku. Po
chwili odpoczynku, postanowiliśmy iść spać.
Następny
dzień mimo
deszczowej aury znów postanowiliśmy spędzić, wędrując - tym
razem na przełęcz
Małastowską (604).
Jesteśmy
zmoknięci,
ubłoceni, buty się nam rozklejają, ale dzielnie kroczymy
naprzód. W lesie
musimy uważać na śliskie drzewa, przerzucone przez drogę. Cały czas
wzajemnie
podtrzymujący się na duchu i marzący o ciepłym i suchym
miejscu docieramy
na cmentarz Magurski (604) przy drodze Gorlice-Konieczna. Jest to
piękny
żołnierski cmentarz. Przejaśnia się, wychodzi wreszcie słońce.
Serpentynami
schodzimy do Małastowa. Przy okazji zwiedzamy ukraińską cerkiew
greko-katolicką
w Pątnej, piękny okaz architektury drewnianej.
Marcin
wraca do domu, gdzie
czeka na niego rodzina, a na nas obydwu pyszny obiad. Dzięki!