Niewiele
wiem o tych
stronach, nigdy tutaj nie byłem.
A
więc gdzie???
Dojeżdżam
do RADŁOWA.
Wysiadam
na Rynku
/czysty brukowany plac/. Obok znajduje się kościół
parafialny pw. Jana
Chrzciciela /1926 r/. Widzę czworaki, zrujnowany spichlerz, gdzie jest
jakiś
dwór, pałac?
Podążam
za
rowerzystami i trafiam do parku, w którym znajduje się
ukryty budynek szkoły
/dawny pałac Kińskiego z 1830 r./.
Zauważam
rozległy
malowniczy park – jego alejami odbywają się właśnie 4
Radłowskie Biegi
Przełajowe, których staję się mimowolnym świadkiem.
Idę
alejami,
zatrzymuję się nad stawami /jest uroczo/. W mieście jednak nie mogę
kupić
pocztówek z tych stron.
Chociaż
drogowskaz wskazuje kierunek na Zabawę,
trafiam jednak do WAŁ - RUDY.
A
skoro tutaj jestem to oczywiście odwiedzam dom i
drogę krzyżową Karoliny Kózki, beatyfikowanej przez
naszego papieża
podczas pobytu w Tarnowie 10.06.1987 roku, niedługo być może
kanonizowanej –
świętej /jest to na dobrej drodze/, zamordowanej w 1-ym dniu 1 wojny
światowej
w 1914 r. Tragedia jej śmierci /pociętej szablą/, jest też tragedią jej
ojca,
który został zmuszony opuścić swoją córkę,
zostawiając ją na pastwę losu /w
rękach carskiego żołnierza/.
Do
śmierci swej nic nie mógł powiedzieć /milczał/,
jedyne jego słowa brzmiały: ”Bóg tak
chciał”. Byłem tutaj samochodem przed laty
z córkami, żoną - wtedy nie wolno było mówić, że
to uczynił rosyjski żołnierz,
a sprawa beatyfikacji była wtedy tylko marzeniem.
Trochę
daleko /2,2 km od skrzyżowania do domu rodzinnego
Kózków/.
Jestem
jednak – DOM, widzę ją klęczącą przy łóżku,
znajduje się tu również kaplica.
I
w drogę: Uderzam w
dzwon w bramie drogi krzyżowej. Na bramie napis „Ja jestem
drogą prawdy i
życiem. Kto idzie za mną.”. Medytuję nad paradoksem życia i
śmierci, zatrzymuję
się przy stacjach /krzyż ze scenką +głaz/. Jest już i miejsce jej
śmierci.
Obiema rękami trzymam przez chwilę zimny głaz /chcę wchłonąć energię
ziemi,
kamienia, jej losu – modlę się /mam chorego syna//.
WRACAM
– niedaleko
pomnik operacji „MOST 3” /aliancki samolot
wywiózł elementy V2/.
Dopiero
teraz dostrzegam
jak płaski, równinny jest tutaj krajobraz /dla mnie coś
nowego -
niespotykanego./
Wracam
na
skrzyżowanie Wał Rudy – kierunek wieś ZABAWA .
Kościół
parafialny w
Zabawie, miejsce 2 pochówku /w obrębie murów/ i
obecnego
w sarkofagu ciała doczesnego /w ołtarzu/, nad którym
sprawowana jest ofiara
mszy świętej./
W
przedsionku zapalam
świecę w intencji mego syna /prośba o wstawiennictwo/. Cmentarz
parafialny,
gdzie w latach 1914—1917 był jej 1 grób.
Czas
dalej w drogę -
BISKUPICE RADŁOWSKIE
Przy
drodze słup
graniczny z 1450 roku rozdzielający dobra /majątki ziemskie/ biskupa
Oleśnickiego i rycerzy herbu Zabawa /kościelne od świeckich/.
Nad
Dunajcem pomnik z
września 1939 roku, zginęło 30 osób, powstrzymując przeprawę
niemieckich
czołgów /niektórzy zmiażdżeni gąsiennicami/.
DUNAJEC
- dziś
spokojnie płynie, most na Dunajcu /duży ruch, tutaj mostów
jest bardzo mało,
przeprawy promowe nie dla tirów/.
ŻABNO
- w Rynku
kościół, Ratusz, w którym mieści się szkoła.
Chociaż koniec mej drogi był
męczący, znów jestem w domu.
Córka
pyta: ”Gdzie znów
wyruszymy?”, ma wolne w pracy.