Wspólnie
z córkami zwiedziłem mnóstwo zamków
lub ich
ruin południowo-wschodniej Polski.
Słysząc
o zamku na Słowacji związanego z historią
Polski, postanowiliśmy tam dotrzeć. Zamek w Starej Lubovni
/13 wiek/
był tzw. zastawem spiskim. W roku 1411 Zygmunt Luksemburczyk oddał go w
zastaw
Władysławowi Jagielle zamiast odsetek. Król szykował się na
wojnę z Wenecją
o Dalmację.
Niestety
niefortunnie wybraliśmy dzień wyjazdu. Na
Słowacji w święta i niedziele zamiera wszelka praca, a moja
córka ma tylko
ten dzień wolny.
Pociągiem
dotarliśmy do Piwnicznej, skąd pieszo do
granicy państwa.
Po
mszy św. w kościele w Mnisku n/Popradem / w języku
słowackim/ myśleliśmy o podróży typu PKS czy też bus do
STAREJ LUBOVNI.
Nic z tego - zostały tylko nasze nogi /nawet roweru nie mieliśmy/.
Postanowiliśmy
dotrzeć do jakiejś wsi słowackiej
/pierwszy raz byliśmy na Słowacji/ i zobaczyć tamte strony. Jednak los
i jakaś niewidzialna siła ciągnęła nas na wędrówkę;
by czasu nie
zmarnować. Wyruszyliśmy więc w drogę.
Przebyte
kilometry jedynie mierzyliśmy ilością
mijanych wsi, pustych przystanków. Czas nam się dłużył,
doskwierała monotonia
mijanego krajobrazu. Las, potok, ubogie wsie....
Dopiero
po przebyciu około 12 km zobaczyliśmy na
horyzoncie jakieś góry /ŁOMNICKI SZCZYT
2632 m. npm/.
Napotkany Słowak potwierdził, że idziemy we właściwym kierunku.
Widok
miasta w dolinie, a przede wszystkim dużego
zamku wywarł na nas niezatarte wrażenie.
Zaskoczył
nas widok pustych ulic, zamkniętych sklepów itp.
Po
znalezieniu noclegu w pensjonacie celem naszym było
dotarcie do zamku. Mimo obolałych nóg, zmęczenia, kurzu na
ubraniu wyruszyliśmy
- kierunek ZAMEK. Wspinaliśmy się wprost jak kiedyś
napastnicy. Warto
było.
OTO
KILKA ZDJĘĆ...
Mimo
kłopotów udało się coś kupić do zjedzenia /kilka
podarunków/ i udaliśmy się na
odpoczynek.
Pełni
wrażeń następnego dnia wróciliśmy do POLSKI autobusem/ 17 km
- 40 minut
jazdy/....
Zatrzymaliśmy
się w PIWNICZNEJ /rynek, muzeum,
sklepy itp./
Przekonaliśmy
się jak różna jest jednak mentalność,
życie ludzi Polski i Słowacji.
Wróciliśmy
do domu i codziennych obowiązków.
Następnym
razem zastanowimy się, będziemy ostrożniejsi
wybierając datę wyjazdu...